Dzień dobry Zabrze! #NoweZabrze nadchodzi!
Nazywam się Agnieszka Rupniewska, mam 38 lat i jestem prawnikiem oraz radną miejską i kandydatką na Prezydenta Zabrza w wyborach samorządowych, które odbędą się już 7 kwietnia.
Od kilku lat, codziennie witam się z Wami słowami „Dzień dobry Zabrze”, życząc Wam dobrego dnia, bo codziennie wierzę, że z zabrzanami i w Zabrzu będzie on wspaniały.
W Zabrzu skończyłam przedszkole, szkołę podstawową, I Liceum Ogólnokształcące. Jestem absolwentką Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Pracuję w prywatnej firmie z branży przemysłowej. Pełnię funkcję jej prezesa. Zdobyłam ogromne doświadczenie w zarządzaniu spółką, i z tego doświadczenia skorzystam, dobrze zarządzając naszym miastem.
Od 2018 r. jestem radną. W Radzie Miasta Zabrze przewodniczę Klubowi Radnych Koalicja Obywatelska-Nowe Zabrza.
Zabrze to moje miasto. Z wielu powodów. Spędziłam tu prawie całe, 38-letnie życie. Mam rodzinę, przyjaciół i Was, zabrzan. Dzielicie się ze mną spostrzeżeniami, uwagami, prosicie o pomoc w rozwiązaniu problemów, czasem tak prostych, że bez litości obnażających nieudolność obecnie rządzących miastem w postaci prezydent Małgorzaty Mańki-Szulik i jej klubu radnych.
Podczas ponad 5-letniej kadencji w zabrzańskim samorządzie złożyłam w Radzie Miasta ponad 200 zapytań i wniosków, które dotyczą prawie 650 spraw i problemów, z którymi się do mnie zgłosiliście! Musicie wiedzieć, że przez ostatnich 5 lat mój Klub radnych był w opozycji, nasze głosy nie wystarczyły, by przeforsować w Radzie Miejskiej – zdominowanej przez świtę Małgorzaty Mańki-Szulik – nawet najlepszych pomysłów. Nasze inicjatywy były wrzucane do szuflady, nie dlatego że miały jakieś wady, tylko z tego powodu, że nie były pomysłem radnych Małgorzaty Mańki-Szulik.
Jestem pewna, że po wyborach 7 kwietnia to się zmieni i wspólnie zmienimy nasze miasto na Nowe Zabrze, przyjazne Zabrze.
Mimo tego, że znalazłam się w opozycji, nie siedziałam z założonymi rękami. Przeciwnie, w minionej kadencji udało się zrobić bardzo wiele dla miasta. W 2018 r. powołaliśmy Stowarzyszenie Nowe Zabrze, któremu do dziś przyświeca idea przemiany Zabrza w miasto, w którym chce się żyć, które jest czyste, zadbane, sprzyjające mieszkańcom, przedsiębiorcom i rozwojowi.
Oto lista naszych akcji, które przeprowadziliśmy:
#WielkanocDlaSamotnychiPotrzebujących
#WigilieDlaPotrzebujących – świąteczne spotkania dla osób samotnych i potrzebujących. Już wkrótce Wielkanoc i kolejna wspólna akcja wypełniona dobrocią naszych serc.
#ZbiórkiŻywności – organizowane po świętach, by uniknąć marnowania tego, co na suto zastawionych stołach.
#Jadłodzielnie – ogólnodostępne lodówki społeczne. To dzięki nim potrzebujący, nie są głodni.
#ZakorzeńSięWZabrzu – akcja sadzenia drzew. Dzięki tej inicjatywie Zabrze staje się bardziej zielone, ekologiczne. Chcemy stworzyć jak najwięcej miejsc, które można uznać za oazy zieleni.
#NaprawiamyZabrze – internetowa lista problemów, z którymi borykacie się na co dzień i które zgłaszaliście nam, radnym do rozwiązania.
#ZabrzańskaMapaPotrzeb – potrzeby mieszkańców 21 dzielnic naszego miasta, które zgłaszaliście podczas wielu spotkań ze mną, i która jest filarem mojego programu wyborczego. Bo on opiera się na ludzkich sprawach i potrzebach zabrzan.
#DniDzieckaDlaDzieciwSzpitalach – nasze wizyty u najmłodszych pacjentów sprawiały, że na ich buziach malował się uśmiech.
#KalendarzPromującyOrganizacjePozarządowe – kalendarz prezentujący zabrzańskie organizacje pozarządowe.
#WeekendowyUniwersytetParkowy – wakacyjne dyskusje w Parku Miejskim z ekspertami i fachowcami z różnych dziedzin.
To zabrzanie zmienią Zabrze na lepsze! Będą dumni, że stąd pochodzą!
Nowe Zabrze to Zabrze przyjazne mieszkańcom. Agnieszka Rupniewska, liderka opozycji w Radzie Miasta i kandydatka Koalicji Obywatelskiej na Prezydenta Miasta, mówi o swoim planie na przemianę Zabrza. Przedstawia konkretne rozwiązania.
Rozmawialiśmy jesienią ubiegłego roku, przed wyborami parlamentarnymi i tuż po nich. Ich rezultat bardzo Panią ucieszył. Powodem do radości był nie tylko wyniki Koalicji Obywatelskiej, ale i frekwencja przy urnach w naszym mieście, wyższa niż 4 lata temu.
7 kwietnia będzie podobnie? Zabrzanie pójdą do wyborów samorządowych?
Pójdą! Zbyt wiele razy spotkałam się z mieszkańcami, zbyt wiele padło deklaracji poparcia, zbyt wiele było uśmiechów i uścisków dłoni, zbyt wiele zapewnień, że jestem dobrą kandydatką na Prezydenta Miasta, bym mogła wierzyć w obojętność zabrzan. Wiem, że chcą i bardzo oczekują nowego Zabrza. Z obecnego nie są zadowoleni. Zabrzanie nie zmarnują swojej szansy na inną, lepszą przyszłość. A ja mam na nią pomysł.
Jaki?
Nowe Zabrze musi być przyjazne. Nie będzie w nim miejsca na obojętność władzy, ignorowanie ludzkich problemów. W ciągu ponad 5 lat sprawowania mandatu radnej udowodniłam, że umiem i lubię słuchać. Tak właśnie rozumiem rolę władzy, również samorządowej: ci, którzy ją sprawują, są na służbie u społeczeństwa i mają wobec niego przede wszystkim obowiązki. Do głównych zaliczam dialog z mieszkańcami i gotowość rozwiązywania zgłaszanych problemów.
Elementarne sprawy, podstawy demokracji. Nic nowego.
W teorii, ale praktyka czasem podąża innymi ścieżkami. W Zabrzu przekonaliśmy się o tym dobitnie. Formą demokracji bezpośredniej w samorządach są konsultacje społeczne. Chciałabym, by w mieście wreszcie się odbywały. Naprawdę, a nie na niby, pro forma. Oczywiście, jeśli będziemy publicznie debatować, omawiać ważne dla miasta decyzje, pewnie nieraz się pokłócimy, pewnie nieraz pojawią się emocje, ale zyskamy satysfakcję z dobrego kompromisu, a w najgorszym przypadku pewność, że nikt nam nie odebrał głosu, nikt go nie zignorował, gdy pragnęliśmy się wypowiedzieć. Chciałabym, byśmy przywykli do rozmów, bo tylko one gwarantują, że możemy ze sobą czuć się dobrze. A ja marzę, byśmy czuli się ze sobą dobrze w naszym domu, w Zabrzu.
Ale ten dom wciąż jest bardzo daleki od ideału. Z dziurawymi dachami, z oknami zabitymi dechami, z nieporządkiem wokół.
Wiem, że taki jest, bo tu żyję. Mieszkam tu. W Zabrzu mam rodzinę, przyjaciół i ludzi, którzy chętnie ze mną rozmawiają. Jestem w pełni świadoma wyzwania, przed jakim staję.
I jak ocenia Pani to wyzwanie?
Jako ogromne, ale nie takie, które przerośnie mnie, moich współpracowników i drużynę, z którą staję w wyborach samorządowych. Wspólnie podołamy!
Obieca Pani wyremontowane budynki komunalne, równe drogi, porządek w mieście, piękne place zabaw i Śródmieście tętniące życiem?
Nie obiecam, ja to zrobię, jeśli 7 kwietnia dostanę od zabrzan taką szansę. Ja i moja drużyna. Zabrze będzie nowe.
Jak szybko stanie się nowe? W rok? 2 lata?
Mam supermoce, ale nie takie! Mój program wyborczy właściwie jest planem na nowe Zabrze, rozpisanym na 10 lat, czyli na 2 kadencje. Biorąc pod uwagę punkt wyjścia i tak uważam, że jest bardzo ambitny.
Porozmawiajmy o konkretach.
Tylko one są w moim planie.
Proszę o pierwszy.
Konieczne jest wykonanie audytu finansów miasta i bilansu otwarcia. Spółki miejskie, dziś w większości głęboko pod kreską, muszą mieć precyzyjnie i na nowo określony zakres kompetencji. Inaczej nigdy nie wyjdą na prostą, nigdy nie dorobią się plusa na koncie. Wszystkie mają łączny dług w wysokości 220 mln zł. Zobowiązania Zabrza sięgnęły 745 mln zł.
Poza tym miasto należy uporządkować i to wcale nie jest trudne zadanie. Wystarczy przygotować dobry harmonogram odbioru odpadów komunalnych i egzekwować jego wykonanie. Jeśli na ulicach nie będą zalegały śmieci, a populacja szczurów będzie kontrolowana – przykład dobrych praktyk deratyzacyjnych mamy we Wrocławiu – to pozbędziemy się problemu wstydliwego dla wielu zabrzan – brudu i żerujących gryzoni. To rozwiązanie wymaga jedynie dobrej woli i determinacji. Ja mam jedno i drugie.
Zabrza nie wystarczy posprzątać. Trzeba je przede wszystkim wyremontować. Powiedziała to Pani przed chwilą i mówi od dawna.
Nie zmieniłam zdania. Remonty budynków komunalnych muszą nabrać odpowiedniego tempa, bo czas na klejenie łat to tu, to tam, już dawno minął. Prace powinny być wykonywane kompleksowo, by zabrzanie, którzy mieszkają w warunkach niespełniających żadnych standardów, często urągających ich godności, od razu poczuli jakościową zmianę. Do załatania mamy też drogi, dziurawe jak szwajcarski ser.
To ten moment, by zadać pytanie, które od dawna ciśnie się na usta: skąd na to wszystko wziąć pieniądze?
Od osoby zatrudnionej w miejskiej instytucji usłyszałam ostatnio zaskakujące słowa: jeśli ktoś myśli, że Zabrze jest biednym miastem, tkwi w wielkim błędzie. Skąd takie przekonanie? Z obserwacji poczynionych w miejscu pracy, gdzie grube pieniądze wydawano tak nieracjonalnie, że bardziej chyba już nie można. Przykłady, o których usłyszałam, stanowią właściwie odpowiedź na zadane pytanie: jeśli ukrócimy podobne praktyki, jeśli przestaniemy wydawać niebagatelne kwoty na zbędną promocję, jeśli położymy kres hucznym otwarciom wszystkiego, co się da, znajdziemy sporo pieniędzy. Oszczędności i to duże przyniosą nam też inteligentne rozwiązania: system flow smart – wykrywający nieszczelności sieci wodociągowej, inteligentny system transportowy, inteligentne przejścia dla pieszych, system automatyzacji oświetlenia ulicznego oraz drony szybkiego reagowania zamiast monitoringu.
Wrócę do promocji. Nie będzie Pani wydawać na nią pieniędzy? Nie wierzę.
Będę wydawać pieniądze na promocję, ale inaczej. Z głową. Miasto powinno wspierać swoich przedsiębiorców, również reklamą. Im bardziej im pomożemy w rozkręceniu własnego biznesu, tym bardziej na tym skorzystamy. Zapłacą w Zabrzu wyższe podatki, a w poczuciu społecznej odpowiedzialności zasponsorują pewnie niejedno wydarzenie, dołożą się do niejednego przedsięwzięcia. Mam zamiar stworzyć w mieście klimat przyjazny dla firm. Dlatego powstanie Centrum Obsługi Inwestora – miejsce, gdzie dostępne będą wszystkie informacje o warunkach prowadzenia działalności w mieście, o gospodarczej specyfice regionu. Uruchomiony zostanie program ulg podatkowych, wspierający firmy zwiększające zatrudnienie. Zabrze będzie bogate dzięki bogactwu swoich przedsiębiorców. Wszyscy na tym skorzystamy.
Racjonalne wydawanie pieniędzy oraz dbanie o inwestorów wystarczą, by budżet Zabrza uniósł Pani plan naprawczy miasta? Biorąc pod uwagę liczbę i skalę wskazanych przez Panią problemów, wydaje się, że to za mało.
Miasto to skomplikowany organizm, na szczęście taki, który można świetnie skoordynować. Potrzebne jest spojrzenie trochę dalsze niż „tu i teraz”. Jeśli pomożemy przedsiębiorcom, część swoich pieniędzy zostawią w Zabrzu. Jeśli stworzymy mieszkańcom atrakcyjne warunki do życia, nie będą stąd wyjeżdżać i przyjadą nowi. Oni też zostawią tu swoje podatki. Jeśli natomiast przekonają się, że w Zabrzu władza samorządowa ich słucha, zaangażują się społecznie. To prosta droga do budowania tego, czego dziś nam bardzo brakuje – społeczeństwa obywatelskiego. W nowym Zabrzu Rady Dzielnic, teraz tak marginalizowane, będą miały znacznie większe kompetencje, a Organizacje Pożytku Publicznego duże wsparcie miasta.
Znów poproszę o konkrety. Jaką ofertę będzie miało nowe Zabrze dla zabrzan?
Taką, która pozwoli uwierzyć mieszkańcom, że w swoim mieście są najważniejsi. Nie ma jednej uniwersalnej recepty, by zapewnić wszystkim dobre warunki życia. Jest kilka grup z różnymi oczekiwaniami, ale ja będę prezydentem wszystkich zabrzan. Nie trzeba mieć 60 lat, by zrozumieć seniora, nie trzeba mieć trójki dzieci, by zrozumieć ich rodziców. Wiem, czego oczekują od władz Zabrza mieszkańcy, bo przez minionych 5 lat bardzo często z nimi rozmawiałam. Genezą mojego planu na nowe Zabrze jest Zabrzańska Mapa Potrzeb, czyli lista spraw do załatwienia w 21 dzielnicach, przygotowana przez mieszkańców. Wiem, że rodziny chciałyby mieć Kartę Mieszkańca, uprawniającą do zniżek, że oczekują większej liczby miejsc w żłobach i przedszkolach, że marzą o placach zabaw dostosowanych również do potrzeb dzieci z niepełnosprawnościami, z zieloną przestrzenią dla dorosłych wokół. W rodzinach jedną z trosk jest edukacja. Mój plan zakłada dołożenie kolejnej godziny języka angielskiego w przedszkolach, a w szkołach lekcje o kulturze regionu i historii Zabrza. Zamierzam przekonać nas wszystkich, że mamy poważne powody, by być dumnymi z Zabrza.
Teoretycznie Małgorzata Mańka-Szulik lepiej niż Pani powinna rozumieć oczekiwania seniorów. Rozumie?
Krytycznie recenzuję Prezydent Zabrza, bo jestem zdeterminowana, by pokazać, dlaczego my, zabrzanie tak krytycznie recenzujemy nasze miasto. Jest nam źle u siebie, bo we własnym domu nie jesteśmy słuchani. Sytuacja seniorów w Zabrzu to doskonały przykład, że nie trzeba mieć
2 metrów wzrostu, by zrozumieć wysokiego. Najważniejszym problemem naszego miasta nie jest fakt starzejącego się społeczeństwa, ale to, że nie jesteśmy przygotowani na tę demograficzną zmianę. Niby wszyscy o niej wiemy, ale niewiele robimy, by się do niej adaptować. W moim planie na nowe Zabrze seniorzy zajmują ważne miejsce. Dostrzegam ogromne atuty, którymi dysponują: doświadczenie i mądrość życiową oraz duże pokłady energii. Nie możemy zmarnować tego potencjału. W Zabrzu musi powstać miejsce, gdzie seniorzy będą mogli się spotykać ze sobą i z młodymi. To Ambasada Seniorów.
Młodym trzeba natomiast zapewnić dobre warunki do uprawiania sportu amatorskiego oraz do spotkań z rówieśnikami, do realizowania własnych pasji. Młodzieżowa Rada Miasta powinna rozwinąć skrzydła tak szeroko, jak tylko to możliwe. Na co dzień międzypokoleniowa jedność to kolejna droga prowadząca Zabrze do społeczeństwa obywatelskiego.
Co jest na końcu tej drogi?
Nie ma końca tej drogi, tak jak na końcu mojego planu na nowe Zabrze nie ma kropki. Zastąpił ją wielokropek. Właśnie na tym polega dobre sprawowanie władzy: na słuchaniu mieszkańców, wprowadzaniu nowych zdań oraz korygowaniu, jeśli jest taka potrzeba, będących w realizacji. Droga do nowego Zabrza nie ma końca, bo każdego dnia nasze miasto powinno stawać się bardziej przyjazne i piękniejsze, a my na tej trasie nie możemy się zatrzymywać. Ani na chwilę.