Zabrze to moje miasto… od najmłodszych lat
Mam 38 lat, ale doskonale pamiętam, kiedy mama zaprowadzała mnie do przedszkola przy ul. Floriana. Tuliła mnie, patrzyła głęboko w oczy i mówiła, że wróci po mnie za parę godzin. Jak każde dziecko na początku czułam rozłąkę, ale to przedszkole było super. Wspaniałe przedszkolanki i dzieciaki, z którymi bawiłam się skakanką.
Zdradzę wam sekret. Nie lubiłam leżakowania. Szczęście, że pani Krysia przymykała na to oko. Kilka dni temu – robiąc spacer po mieście – wracając do swoich lat dzieciństwa i młodości – znów przyszłam pod budynek mojego przedszkola. I wiecie co? Nie mogłam powstrzymać łez. Z jednej strony wspomnienia… maleńka Agnieszka żegnająca mamę, dzieci, skakanka, uśmiechnięte przedszkolanki, no i leżakowanie bez leżakowania. A teraz tu nie ma już przedszkola, zostało zlikwidowane, jest zdewastowany budynek, wokół śmieci, ktoś nawet podrzucił trzy zdarte opony. Dla mnie to bolesne, ale takie obrazy i wspomnienia mają inni mieszkańcy Zabrza, miasta które przez lata zostało zaniedbane, a wręcz porzucone, tak jakby ktoś 18 lat temu, przejmując władzę w mieście, przyprowadził dziecko do przedszkola i do dziś zapomniał je odebrać! Tak! Mówię o Małgorzacie Mańce-Szulik.
Ale wracając do mojego spaceru. Zresztą polecam każdemu, żeby wsiadł w taki wehikuł czasu. Po przedszkolu była Szkoła Podstawowa nr 37 przy ul Piłsudskiego 29. Miałam wspaniałe koleżanki i kolegów, czasem chciałoby się wrócić do tamtych dni…
Potem była reforma i gimnazjum. Doskonale trafiłam. Gimnazjum i później liceum były w tym samym, pięknym budynku przy ulicy Wolności, obie szkoły miały nr 1. I tak jak ta utkwiona na zawsze w mojej głowie jedynka – ja na pierwszym miejscu, zawsze stawiam sobie to, że jestem zabrzanką. Zabrzanką, która na zakupy chodzi na targowisko przy ul. 3 Maja (możecie zapytać sprzedawców o Rupniewską – oni mnie znają), zabrzanką, która zawsze wykupuje karnet na mecze Górnika Zabrze
(i tu pytanie, dlaczego piłkarze nie dostają wypłat w terminie), zabrzanką, która wspomaga Jadłodzielnie dla ubogich przy Parafii św. Anny i Parafii św. Kamila – oczywiście w Zabrzu.
Już wkrótce samotne osoby, a jest ich w mieście wiele, spotkają się ze mną na śniadaniu wielkanocnym. O tym, jaki mam pomysł na Nowe Zabrze, Przyjazne Zabrze – powiem już wkrótce. Ale zapewniam – DOTRZYMAM KAŻDEGO SŁOWA!