fbpx
a

Agnieszka Rupniewska

Agnieszka Rupniewska: Dzień Dobry Zabrze! Powitajmy Nowe Zabrze!

Agnieszka Rupniewska, lat 38, z wykształcenia prawniczka. Jest pani członkiem zarządu w dużej spółce. Poza tym radną miejską z Zabrza. No i kandydatką na prezydenta miasta w zbliżających się wyborach. Kobieta sukcesu. Czuje się pani spełniona?

Czuję się bardzo dobrze! Ale w pełni spełniona będę dopiero wówczas, gdy jako prezydent Zabrza, postawię to miasto na nogi. Zabrze zasługuje na dobrego gospodarza, który będzie rozmawiał z ludźmi i wsłuchiwał się w ich potrzeby i oczekiwania. A jak jest teraz… cóż, każdy mieszkaniec doskonale wie. Ludzie latami nie mogą się nieraz doprosić o załatanie byle dziury w drodze, pod ich oknami wyrastają góry śmieci, które są świetnym bufetem dla gromad szczurów, a gdy zabrzanie idą na autobus, to wiedzą, że nie ma sensu patrzeć na rozkład jazdy, bo on praktycznie nie obowiązuje.

W 2018 r. też próbowała pani swoich sił w wyborach prezydenckich. Wtedy dotarła pani do drugiej tury, w której starła się pani z Małgorzatą Mańką-Szulik. No i wtedy do wygranej zabrakło niewiele, bo nieco ponad 1400 głosów. Skąd wiara, że tym razem to pani przejmie stery?

Każdego dnia spotykam się z mieszkańcami. Rozmawiam z nimi o tym, jak postrzegają miasto i czy dobrze się w nim czują. Większość ma poczucie, że obecna władza marnuje potencjał Zabrza. Ja to zmienię! Zabrze będzie przyjazne mieszkańcom i inwestorom, Nowe Zabrze to miasto uśmiechniętych ludzi, którzy będą dumni z tego, skąd pochodzą. Tak, głęboko wierzę, że mieszkańcy zaufają właśnie mnie i że razem wyprowadzimy to piękne miasto na prostą!

Dzień Dobry Zabrze! Tak każdego dnia wita się pani na Facebooku z mieszkańcami. Ale czy on faktycznie taki dla nich dobry? Miasto jest zadłużone, na wiele spraw – nawet podstawowych – zaczyna brakować pieniędzy…

Trzeba powiedzieć sobie to otwarcie – Zabrze zmierza w kierunku katastrofy finansowej. Jeszcze na początku stycznia zadłużenie tylko z tytułu zaciągniętych pożyczek i kredytów przekroczyło już 745 mln zł, co oznaczało, że każdy zabrzanin na swych barkach ma kredyt na prawie 4800 zł, a nikt nas – mieszkańców nie pytał, czy na to się zgadzamy. Teraz radni skupieni wokół Małgorzaty Mańki-Szulik, bez żadnych konsultacji z mieszkańcami, znów zaciskają nam pętlę finansową wokół szyi. To niedorzeczne. Wraz z naszym Klubem Radnych Koalicja Obywatelska – Nowe Zabrze byliśmy przeciwni tak nieodpowiedzialnej polityce finansowej, czemu daliśmy wyraz zarówno w głosowaniu na sesji, jak i na komisji budżetowej.

Patrząc na projekt budżetu na 2024 r. można mieć wrażenie, że nie jest tak źle. Dochód na poziomie 1,163 mld zł, wydatki 1,164 mld w zaokrągleniu (deficyt budżetowy – 1 155 271 zł). Co więcej, władze miasta w Wieloletniej Prognozie Finansowej szacują, że w kolejnych latach nie będzie mowy o deficycie, bilans końcowy ma wyjść na plusie. W 2025 r. prognoza mówi o 15 mln zł, rok później około 25 mln, a w następnych latach optymistyczne 50 mln zł.

Tego typu „prognozy” możemy włożyć między bajki. W 2017 r. też robiono wieloletnią symulację. I co? Wtedy prognozowano, że wynik budżetowy w 2023 r. wyniesie (+ 61 092 23 zł), a w 2024 r. (+ 59 200 000 zł), i dalej w 2025 r. (+ 58 200 000 zł). Tymczasem rok rocznie jesteśmy pod kreską. Jak widać nikt nie przywiązuje się do liczb „wytypowanych” przed laty. Zadłużenie Zabrza rośnie w błyskawicznym tempie. Nie ma powodów, by ufać wziętym z sufitu wyliczeniom pracowników obecnej prezydent – zwłaszcza w trakcie kampanii wyborczej. Tym bardziej że Małgorzata Mańka-Szulik jest nieprzewidywalna w swych posunięciach, także finansowych.

W 2023 r. analitycy finansowi agencji ratingowej Fitch zaliczyli Zabrze do miast o średnim profilu ryzyka. Oznacza to, że finansowa nadwyżka operacyjna miasta spadnie do poziomu niewystarczającego do obsługi długu lub że roczna obsługa zadłużenia wzrośnie powyżej prognozy. Jak pani to ocenia?

Rzetelne szacunki mówią jasno, że Zabrze zadłuża się po uszy i może dojść do sytuacji, że zadłużenie przekroczy wysokość budżetu miasta. Analizowałam raport Fitch. Prognozuje się w nim, że w latach 2023-2027 poziom zadłużenia miasta wzrośnie do 80-90 proc. dochodów operacyjnych (w 2022 r. było to 67 proc.).

Zamierzam przeprowadzić audyt w urzędzie miasta, jak również we wszystkich spółkach miejskich. Złe zarządzanie tymi podmiotami generuje gigantyczne straty. A ich rekompensata odbywa się obecnie kosztem każdego mieszkańca Zabrza. W konsekwencji budżet jest dzielony w sposób absurdalny. Na ochronę zdrowia przeznaczono 12 178 145 zł, co stanowi…1,04 proc. budżetu! Pod pozycją o nazwie „bezpieczeństwo publiczne i ochrona przeciwpożarowa” widnieje kwota 20 434 569 zł, a to 1,74 proc. całości wydatków miasta. Jak zabrzanie mają czuć się bezpieczne w tej sytuacji?

Inne miasta na Śląsku też borykają się z kłopotami finansowymi. Zadłużone są Gliwice, Bytom czy Ruda Śląska…

Owszem, jednak w przeliczeniu na mieszkańca dług w każdym z tych miast jest nieporównywalnie niższy od tego, z jakim muszą się borykać zabrzanie. Przypomnę, że każdy mieszkaniec Zabrza, poprzez nieodpowiedzialną politykę ekonomiczną obecnej władzy w mieście, ma zobowiązanie w postaci 4793,15 zł! W Gliwicach mówimy o kwocie 3718,80 zł na osobę, w Rudzie Śląskiej to 2998,40 zł, a w Bytomiu 2694,30 zł. Z tymi liczbami nie ma co dyskutować. Czarno na białym widać, że zabrzanie są niemal dwukrotnie bardziej zadłużeni od mieszkańców Bytomia. To przykre. Czas na zmiany w Zabrzu. Dość karygodnemu i bezmyślnemu zadłużaniu miasta i wciągania go na finansowe dno!

Źródło: Ślązag.pl