Nowe Zabrze to przyjazne Zabrze… to miasto ludzi, nie prywatny folwark Małgorzaty Mańki-Szulik
„Już 7 kwietnia zabrzanie będą mieli niepowtarzalną okazję, aby podjąć kluczową decyzję. To od Waszych głosów będą zależały dalsze losy miasta. Czy chcecie, aby Zabrzem jednoosobowo sterowała zza biurka Małgorzata Mańka-Szulik, której nie obchodzi, co myślą mieszkańcy, bo robi wyłącznie to, na co ma ochotę? A może jednak pragniecie odmiany, która sprawi, że Zabrze stanie się przyjaznym miastem dla mieszkańców, miastem w którym to Wasze zdanie będzie liczyło się najbardziej, miastem w którym wreszcie poczujecie się bezpiecznie – tak jak w domu?! – pyta radna miejska Agnieszka Rupniewska, kandydatka na prezydenta Zabrza.
- Małgorzata Mańka-Szulik nie ma ostatnio łatwego życia. Społecznicy, zwykli mieszkańcy i wreszcie kontrkandydaci w zbliżających się szybkimi krokami wyborach samorządowych wytykają jej na każdym kroku błędy w zarządzaniu miastem. Pani również nie należy do jej zwolenników sądząc po wielu wypowiedziach, które jej dotyczą. Dlaczego mieszkańcy Zabrza mieliby po niemal 18 latach nieprzerwanych rządów strącić z fotela prezydenta Małgorzatę Mańkę-Szulik?
Bywają prezydenci czy burmistrzowie, którzy trwają na swym stanowisku przez kilkanaście, a były i przypadki, że przez ponad 20 lat. I ludzie im nadal ufają. Tyle tylko, że oni zaskarbili sobie poparcie mieszkańców swą ciężką pracą dla lokalnej społeczności. W przypadku Małgorzaty Mańki-Szulik mamy do czynienia z jej strony z absolutną ignorancją mieszkańców Zabrza. Poczuła się niczym caryca i taki przydomek zyskała w mieście. Czy jest jej z tym dobrze? Szczerze bardzo wątpię, ale sama sobie na to zapracowała. Zamykanie się przed zabrzanami w magistracie niczym w ponurym zamczysku, gdzie od zwykłego człowieka dzieli ją kilka sekretariatów, to oznaka, że Mańka-Szulik tak naprawdę już przestała być prezydentem miasta i przedstawicielem jego mieszkańców, ale stało się to na jej własne życzenie.
- Pani rzuciła rękawicę Małgorzacie Mańce-Szulik. Dlaczego mieszkańcy Zabrza mieliby oddać swój głos właśnie na panią?
Bo ambitna prawniczka, 38-letnia Agnieszka Rupniewska, której spełnieniem marzeń będzie odbudowa Zabrza dla dobra wszystkich mieszkańców, to absolutne zaprzeczenie Małgorzaty Mańki-Szulik, która przyrosła już do fotela w swym majestatycznym biurze i dawno zapomniała o problemach mieszkańców. Jej postawa sprawiła, że wszyscy ludzie, którzy chcą dobrze dla Zabrza, odwracają się od niej. Ja jako radna przez 5 ostatnich lat nieustannie spotykam się z mieszkańcami, wysłuchuję ich potrzeb, staram się pomóc i rozwiązać ich problemy. Setki wniosków i interpelacji są tego dowodem. Dostrzegają to mieszkańcy, którzy popierają mój start w wyborach i każdego dnia ślą słowa otuchy, które dodają mi sił do walki o nowe, przyjazne Zabrze! Zaufanie, jakim tysiące zabrzan mnie obdarza, spowodowało także, że poparły mnie zarówno Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga, Lewica, stowarzyszenia Tak! Dla Polski czy Nowe Zabrze. Jestem zdeterminowana, by przekonać do siebie mieszkańców i położyć kres jednoosobowej dyktaturze Mańki-Szulik w naszym mieście!
- Małgorzata Szulik może mieć duże poparcie wśród urzędników, po pierwsze to podlegli jej obecnie pracownicy, a po wtóre czeka ich niespodzianka w postaci sporych podwyżek pensji… A prawdą jest, że nawet niewielka liczba głosów może przesądzić o wygranej. Przypomnę tylko, że 5 lat temu to pani walczyła z Małgorzatą Mańką-Szulik w drugiej turze wyborów i do zwycięstwa zabrakło tylko nieco ponad 1400 głosów…
Dochodzą mnie słuchy od moich przyjaciół – że Mańka-Szulik forsuje taki przekaz, iż to dzięki niej sfera budżetowa dostanie podwyżkę. Urzędnicy, nauczyciele to inteligentni ludzie, którzy doskonale wiedzą, co wokół nich się dzieje. 20-procentowa podwyżka wynagrodzeń to flagowy punkt programu Koalicji Obywatelskiej. Donald Tusk zapewnił, że te pieniądze otrzymają pracownicy budżetówki, to środki pochodzące z budżetu państwa, a nie z zadłużonego po uszy przez Małgorzatę Mańkę-Szulik budżetu miasta Zabrze! Jeśli pani Małgorzata sięga po takie metody, tzn. chce „kupować” głosy wciskając wykształconym ludziom kłamstwa i ciemnotę, to pozostaje mi tylko litościwie się temu przyglądać, bo to jest żenujące! Jeśli chodzi o urzędników, to wiele z tych osób zasługuje na dowartościowanie. Mają ciekawe pomysły, pragną się rozwijać, chcą sięgać po fundusze unijne dla Zabrza, a tymczasem są gaszeni w zarodku. Dlaczego? Bo i tak o wszystkim decyduje jedna osoba… Zapewniam, że jeśli to ja dostąpię zaszczytu reprezentowania Zabrza, każdy ambitny urzędnik, każdy nauczyciel będzie miał okazję do rozwoju swojej kariery, choćby poprzez szkolenia. Każdy zostanie wysłuchany i ich dobre pomysły nie trafią do szuflady, jak dzieje się to teraz, tylko będą realizowane i dowartościowane.
- A zatem ma pani uwagi do obecnej organizacji pracy urzędu miasta? Co pani z tym zrobi?
Należy wprowadzić nowy system, który usprawni pracę urzędników. Tak, aby oni sami czuli się w tym miejscu dobrze, aby wiedzieli, że ich praca ma sens. Chodzi nie tylko o sam magistrat, ale przede wszystkim o spółki miejskie. Jak ocenić sytuację, w której wymyśla się, żeby Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który zgodnie ze swym statutowym celem ma dbać o obiekty sportowe, czy zapewniać młodzieży odpowiednia bazę, nagle staje się spółką odpowiedzialną za utrzymanie stanu zieleni w mieście?! Kto wpadł na tak absurdalny pomysł, że MOSiR na tym zarobi? A jaki jest efekt? MOSiR musiał kupić sprzęt do pielęgnacji roślin za ogromne pieniądze, zatrudnić pracowników, którzy o tę zieleń będą dbali i… w końcu sumarycznie w roku 2021 wykazał 11 400 000 zł straty, a w 2022 r. równe 11 milionów zł poniżej zera! Przecież za te pieniądze tysiące dzieci z Zabrza mogły mieć zorganizowane bezpłatne półkolonie letnie czy ferie zimowe. Gołym okiem widać, że Małgorzacie Mańce-Szulik (matematyczce z zawodu) wyraźnie popsuł się kalkulator. Bo staram się nie myśleć, iż robi to celowo. Jestem za tym, aby w mieście odbył się audyt zarówno finansowy, jak i audyt kompetencji poszczególnych spółek. Chodzi o to, aby zadania poszczególnych jednostek usystematyzować, nie mogą powielać się między sobą, jak dzieje się to teraz, bo to nie ma nic wspólnego z dobrym zarządzaniem miasta. Tak jednak jest, gdy nie ma dobrego gospodarza!
- Był taki film „Pieniądze to nie wszystko”. Zabrzanie nie żyją wyłącznie tym, na co wydawane są ich pieniądze. Choć z pewnością wielu to bulwersuje i boli. Ale do rzeczy… Co zrobić, żeby licealista po szkole, ekspedientka po pracy w sklepie, emeryt po długiej wizycie w poradni lekarskiej w Zabrzu znaleźli miejsce, gdzie będą mogli odetchnąć i zrelaksować się?
Oczywiście. Obecnie w wielu zakątkach miasto jest w ruinie! Jak w takich warunkach można odpoczywać? To jeden z moich priorytetów. Bo jak powtarzam – Zabrze ma być przyjazne dla zabrzan! Pragnę stworzyć w każdej dzielnicy tzw. kieszonkowe parki. To niewielkich rozmiarów obszary, które mogą powstać nawet pomiędzy kilkoma kamienicami w ścisłym centrum miasta, ale także na jego obrzeżach. Zieleń wśród gęstej zabudowy, siłownia pod chmurką, ławki i cisza. To właśnie chcę zaproponować mieszkańcom. Podkreślam zaproponować, bo liczę na to, że to sami zabrzanie wskażą miejsca i to, co chcieliby tam mieć. Bardzo zależy mi na tym, aby to mieszkańcy współdecydowali o tym, jak ma wyglądać otoczenie ich najbliższej okolicy. Zapewniam, że znacznie zwiększę pulę w Budżecie Obywatelskim. Co więcej, zostanie on podzielony na konkretne segmenty. Będą one zarówno dedykowane dla seniorów, młodzieży, czy ekologii. W ten sposób każdy będzie miał swój wkład w to, co powstaje w mieście, a właściwie jak zmienia się ulica, na której mieszka…
- Problemem Zabrza jest demografia. Pomijam już fakt, że miasto wyludniło się na potęgę. Ale to też miasto starzejące się. Co zrobić, by seniorzy nie czuli się tu wykluczeni?
To prawda, tysiące zabrzan to emeryci i renciści, wielu jest samotnych, mają problemy z poruszaniem się. A miasto jest rozległe. Dla starszych osób wyjazd z np. Rokitnicy czy z dzielnic Grzybowice, Makoszowy, już nie mówiąc o Helence, do ścisłego centrum, gdzie znajduje się urząd miasta, to jak wyprawa w Himalaje. A w dotarciu do celu nie pomaga aktualny, zupełnie nieprzemyślany rozkład jazdy komunikacji miejskiej. Nikt w otoczeniu Małgorzaty Mańki-Szulik nie myśli o tych często schorowanych osobach. Ale ja mam na to receptę. W każdej z 21 dzielnic Zabrza powinno powstać miejsce, gdzie nie tylko senior, ale i mieszkaniec, który nie może zwolnić się z pracy, żeby załatwić sprawę w urzędzie, mieli okazję zrobić to w okolicy miejsca swojego zamieszkania. Uważam, że takie delegatury urzędy miasta sprawią, iż mieszkańcom zdecydowanie łatwiej będzie załatwić niezbędne formalności. Zapewniam – nie odbędzie się to kosztem przerostu zatrudnienia. Wystarczy delegować pracujące już w urzędzie miasta osoby w teren. Zabrze będzie przyjazne mieszkańcom. Ja – Agnieszka Rupniewska – zapewniam o tym!