Hejt w Internecie
Hejt w Internecie, jest jak rzucona w suche zarośla zapałka, w jednej chwili wywołuje pożar, który niszczy wszystko, co napotka na swej drodze. A taka najczęściej jest intencja hejtera, by niezależnie od prawdy, pozostawić po sobie spaloną ziemię. Wielu z nas doświadczyło hejtu. Ja również i to tylko w związku z tym, że kandyduję na prezydenta Zabrza.
Osobiście trwającą kampanię traktuję jako czas do zaprezentowania mieszkańcom swojego programu wyborczego. Wychodzę na ulicę, spotykam się z zabrzanami na targu, w parku, w Jadłodzielni, z grupami seniorów. We wtorek 13 marca na konferencji prasowej przedstawiłam swoją wizję Nowego Zabrza, która jest oparta na wspólnej pracy na rzecz Zabrza. Mam konkretne pomysły na to, jak wyciągnąć nasze miasto z obecnej zapaści. I z tymi konkretami teraz wychodzę do ludzi, aby przekonać Was, że Zabrze zasłużyło na zmiany, na nowego, dobrego gospodarza.
Nie jestem jedyną kandydatką na prezydenta Zabrza. I w tym miejscu pragnę powrócić do tematu hejtu. Moim zdaniem kampania wyborcza powinna opierać się na ścieraniu się ze sobą pomysłów na to, co zrobić, aby Zabrze stało się lepsze dla mieszkańców i wyciągać najlepsze wnioski. Ale jak widać, nie każda z osób startujących w wyborach jest tego samego zdania i kieruje się tymi zasadami. Ostatnio zostałam zaatakowana przez jedną z kandydatek (większość mieszkańców śledzących kampanię wie, o kogo chodzi).
Ta kandydatka dopytuje o moje oświadczenia majątkowe, starając się na siłę poddać w wątpliwość prawdziwość ich zawartości. To perfidne działanie, ponieważ ja jako radna corocznie składam oświadczenie majątkowe w terminie i żadna instytucja nadzorująca i kontrolująca ich autentyczność, nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości.
Ta kontrkandydatka też jest radną, tyle że nie miejską. I też składa oświadczenia. Wobec tego ma świadomość, że moje oświadczenia były wykonane przeze mnie z zachowaniem rzetelności.
Jestem prawniczką, ukończyłam studia na tym kierunku na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, a ponadto studia podyplomowe w WSB na kierunku MBA (gdzie kształciłam się z zarządzania). Obecnie pracuję w dużej, prywatnej spółce z branży energetycznej i z tego tytułu otrzymuję wynagrodzenie. Wszystko jest w moim oświadczeniu majątkowym, które jest powszechnie dostępne na stronie Urzędu Miasta. Stwarzanie fałszywego wrażenia, że mam coś do ukrycia, jest dowodem na to, że moja kontrkandydatka stosuje brudną kampanię i to wyraz hejtu!
Internet, Facebook to przestrzeń, która w moim mniemaniu powinna być platformą wymiany poglądów. W przypadku mojej kontrkandydatki ma zupełnie inne zastosowanie. Jest dla niej narzędziem, dzięki któremu może podsycać emocje, posiłkując się zafałszowanym przekazem.
W naturze hejtu głęboko osadzone są zazwyczaj zawiść, frustracja i brak samoakceptacji. A w przypadku mojej kontrkandydatki dodałabym jeszcze zwątpienie we własne umiejętności, i w to, że jej oferta programowa przekona do niej wyborców. Próbuje zbić kapitał polityczny, starając się na siłę postawić innych w złym świetle. Jestem pewna, że zabrzanie nie nabiorą się na te sztuczki. I dadzą temu wyraz już 7 kwietnia w trakcie wyborów.