Dość nieudolnych rządów w Zabrzu! Nowe Zabrze, to przyjazne Zabrze
Piłkarze Górnika Zabrze mieli powody, by czuć się oszukani. Klub nie wypłacał im wynagrodzeń na czas. Kto według pani za to odpowiada?
To skandal! Piłkarze pracują na pełnych obrotach, dając z siebie wszystko na boisku, a w „podzięce” zafundowano im brak wypłat. Czyja to wina? To oczywiste. Po pierwsze zarządzającej jednoosobowo Klubem Małgorzaty Mańki-Szulik, a po drugie nieudolnego zarządu Górnika Zabrze, którego członkowie sami dostają wynagrodzenia na czas. Frustracja zabrzańskiej drużyny i kibiców sięgnęła zenitu. Łukasz Podolski w wywiadach dotyczących tego, co dzieje się w Klubie, zaczyna używać wulgaryzmów, bo wszystkim już tam puszczają nerwy. I ja się mu nie dziwię. Jak można w ten sposób traktować piłkarzy. To wstyd dla całego miasta. O tej sprawie mówi cała, piłkarska Polska.
Zastanawiam się, kto jeszcze przez fatalne zarządzanie finansami przez Małgorzatę Mańkę-Szulik (zwaną w skrócie w Zabrzu MMS) i ludzi, których ustawia w zarządach, nie dostanie pieniędzy na czas. Kolejni mogą być nauczyciele, urzędnicy…
Skoro mówimy o pieniądzach, to nie sposób nie podjąć tematu stanu finansów miasta. Zabrze jest grubo pod kreską…
Trzeba powiedzieć sobie to otwarcie – Zabrze zmierza w kierunku katastrofy finansowej. Jeszcze na początku stycznia zadłużenie tylko z tytułu zaciągniętych pożyczek i kredytów przekroczyło już 745 mln zł, co oznaczało, że każdy zabrzanin na swych barkach ma kredyt na prawie 4800 zł, a nikt nas – mieszkańców nie pytał, czy na to się zgadzamy. Teraz radni skupieni wokół Małgorzaty Mańki-Szulik, bez żadnych konsultacji z mieszkańcami, znów zaciskają nam pętlę finansową wokół szyi. To niedorzeczne. Wraz z naszym Klubem Radnych Koalicja Obywatelska – Nowe Zabrze byliśmy przeciwni tak nieodpowiedzialnej polityce finansowej, dlatego daliśmy wyraz zarówno w głosowaniu na sesji, jak i na Komisji Budżetu i Inwestycji.
Zamierzam przeprowadzić audyt w Urzędzie Miasta, jak również we wszystkich spółkach miejskich. Złe zarządzanie tymi podmiotami generuje gigantyczne straty. A ich rekompensata odbywa się obecnie kosztem każdego mieszkańca Zabrza. W konsekwencji budżet jest dzielony w sposób absurdalny. Na ochronę zdrowia przeznaczono 12 178 145 zł, co stanowi…1,04 proc. budżetu! Pod pozycją o nazwie „bezpieczeństwo publiczne i ochrona przeciwpożarowa” widnieje kwota 20 434 569 zł, a to 1,74 proc. całości wydatków miasta. Jak zabrzanie mają czuć się bezpieczne w tej sytuacji?
Inne miasta na Śląsku też borykają się z kłopotami finansowymi. Zadłużone są Gliwice, Bytom czy Ruda Śląska…
Owszem, jednak w przeliczeniu na mieszkańca dług w każdym z tych miast jest nieporównywalnie niższy od tego, z jakim muszą się borykać zabrzanie. Przypomnę, że każdy mieszkaniec Zabrza, poprzez nieodpowiedzialną politykę ekonomiczną obecnej władzy w mieście, ma zobowiązanie w postaci 4793,15 zł! W Gliwicach mówimy o kwocie 3718,80 zł na osobę, w Rudzie Śląskiej to 2998,40 zł, a w Bytomiu 2694,30 zł. Z tymi liczbami nie ma co dyskutować. Czarno na białym widać, że zabrzanie są niemal dwukrotnie bardziej zadłużeni od mieszkańców Bytomia. To przykre. Czas na zmiany w Zabrzu. Dość karygodnemu i bezmyślnemu zadłużaniu miasta i wciągania go na finansowe dno!
Budżet Zabrza jest dziurawy, ale mieszkańcom dziura bardziej kojarzy się ze stanem dróg. Co zrobić, żeby kierowcy nie musieli co chwilę odwiedzać mechanika z wybitym wahaczem czy z innymi usterkami?
Miasto powinno przeznaczyć miliony złotych na pilny remont poszatkowanych dziurami dróg. A pani Małgorzata Mańka-Szulik zamiast tego buduje centra przesiadkowe. Na ich otwarcie zaprasza mieszkańców, fundując im za publiczne pieniądze występy Verby, Matta Palmera i koncert Skolima.
Ten ostatni za występ bierze zwykle około 30 000 zł, Verba 15 000 zł, Matt Palmer też kilkanaście tysięcy, no powiedzmy, że również 15 000 zł (miasto kwoty trzyma dla siebie w tajemnicy). W sumie to jakieś 60 000 zł. MMS jest matematyczką. Zafundujmy jej chłodną kalkulację. Operujemy kwotą 60 000 zł. Na co innego mogły zostać wydane te pieniądze? Czy MMS zdaje sobie sprawę, że w mieście wciąż są borykające się z problemami finansowymi rodziny, a ich dzieci bywają głodne? Za tę kwotę można było sprawić, że na twarzach wielu z nich pojawiłby się uśmiech.
W Szkole Podstawowej nr 29 w Kończycach cena obiadu dla ucznia (zupa, drugie danie, kompot) to koszt 7 zł. SP nr 20 to 8 zł, SP nr 2 kwota 5 zł, czyli średnio w „siódemce” za obiad się zmieścimy. A zatem, gdyby odpuścić sobie podrygi sceniczne można było zafundować 8571 darmowych obiadów!
Małgorzata Mańka-Szulik w wywiadach chwali się teraz, że oba centra powstały za niemal 130 mln zł. Zastanówmy się, ile dziur można była załatać za te pieniądze. A wybudowane obiekty póki co służą za zajezdnie autobusowe, ludzi prawie wcale. To nie przeszkadza Małgorzacie Mańce-Szulik, by również za publiczne pieniądze robić sobie kampanię pod hasłem: „Razem usprawnimy komunikację publiczną” i oblepiając całe miasto billboardami z jej zdjęciem. Jeśli myśli, że ktoś się na to nabierze, to jest w głębokim błędzie. Skoro przez niemal 18 lat nie potrafiła się z tym uporać, to dowód na to, że zwyczajnie sobie z tym nie radzi. I już nie poradzi, bo jej czas się skończył!
Problemem Zabrza z pewnością są śmieci. Nawet w ścisłym centrum pojawiają się dzikie wysypiska, po których biegają szczury. Jest pani radną miejską. Co pani zrobiła w mijającej kadencji, aby zawalczyć o czystość w mieście?
Góry śmieci to bolączka Zabrza, ale przede wszystkim to wstyd dla obecnej prezydent Małgorzaty Mańki-Szulik. To ona w 2006 r. w trakcie kampanii wyborczej mówiła, że Zabrze jest zaśmiecone, ale ona – jako dobra, śląska gospodyni – temu zaradzi. Od tego czasu minęło już niemal 18 lat. Jak „dobrą” gospodynią jest MMS, każdy widzi na własne oczy, mijając walające się po ulicach śmieci.
Siedliska szczurów są naprawdę. Cuchnące wysypiska są obok domów mieszkańców są naprawdę! A obecna władza ma absolutnie za nic głos zabrzan, którzy bezskutecznie apelują o rozwiązanie tego problemu.
Dochodzi do sytuacji, że mieszkańcy zgłaszają się do mnie jako do radnej i proszą o pomoc, a ja składam w ich imieniu interpelacje… a prezydent miasta nie reaguje. Gdy zawnioskowałam, aby postawić więcej koszy na śmieci na ul. Piłsudskiego, to dostałam odpowiedź, że mieszkańcy z Piłsudskiego mogą przecież zrobić sobie spacer na Damrota, bo tam koszy jest więcej.
Idźmy dalej, obecne władze lansowały już nawet tzw. „model japoński”. Polega on na tym, aby w mieście zlikwidować wszystkie uliczne kosze na śmieci. Wówczas (według światłych pomysłodawców idei) ludzie nie będą rzucać papierków na ulicę, tylko schowają je do kieszeni lub torby i zaniosą do domu, gdzie posegregują odpady i wtedy dopiero np. z ul. Piłsudskiego zrobią sobie spacer na Damrota.
Jako prezydent Zabrza oczyszczę miasto ze śmieci. Tu problemem nie są nawet powstające odpady, ale nieefektywny system zarządzania ich wywozem. Wystarczy powierzyć to zadanie jednemu podmiotowi i wprowadzić nowy, skuteczny model zarządzania. Zapewniam, że jestem gwarancją na to, że dzikie wysypiska znikną z naszego miasta!
Mieszkańcy dzielnicy Zandka skarżą się na uciążliwy zapach, który dociera do nich z byłego wysypiska. Co z tym zrobić?
Ten problem dotyczy mieszkańców Dzielnicy Zandka, ale także innych, sąsiednich dzielnic, bo odór przenosi się z wiatrem. To kolejny dowód na nieudolność Małgorzaty Mańki-Szulik. Nadal nie wyeliminowano podstawowego problemu, jakim jest uciążliwy zapach. Należy przeprowadzić ponowne prace w tym miejscu i raz na zawsze zamknąć ten temat.
Bolączką Zabrza jest demografia. Odpływ mieszkańców jest bardzo wyraźny. Co zrobić, żeby powstrzymać ten niekorzystny trend?
W 2006 r., gdy prezydentem Zabrza została Małgorzata Mańka-Szulik, mieliśmy 190 610 mieszkańców. Teraz ta liczba skurczyła się do nieco ponad 155 000. Ubytek ponad 35 000 osób to cios dla miasta. Bolesny po pierwsze wizerunkowo, ale także finansowo. Ci ludzie chcieli żyć w Zabrzu, zasilać budżet miasta swymi podatkami, ale coś sprawiło, że postanowili opuścić to miejsce. Co ich do tego skłoniło? Może arogancja władzy, może fatalny stan dróg i mieszkań komunalnych, może właśnie najdroższa woda w kraju, może wreszcie brak poczucia bezpieczeństwa, brak dostępu do lekarza przez niedofinansowanie ochrony zdrowia. A może wszystko to naraz! Wierzę, że gdyby w mieście pojawił się dobry gospodarz, który rozmawia z ludźmi i wsłuchuje się w ich oczekiwania, zaspokaja ich podstawowe potrzeby, to gro z tych 35 000 ludzi pozostałoby w swoim mieście. Ja jako prezydent Zabrza zrobię wszystko, żeby zabrzanie nie musieli opuszczać swych domów i wyjeżdżać do innych miast w poszukiwaniu lepszego życia. Bo to lepsze życie powinni mieć tu – w Zabrzu!